Książki · lektury z dzieciństwa

Ahoj, przygodo! Czyli Lucjan o „Porwaniu Baltazara Gąbki” Stanisława Pagaczewskiego

Retelling, czyli opowiadanie na nowo znanych mitów, legend czy po prostu znanych historii, ostatnimi laty miewa się wręcz znakomicie. Sam Lucjan kiedyś pisał o wariantach baśni braci Grimm Michaela Cunninghama, niedawno ukazała się książka Laury Lane i Ellen Haun „Kopciuszek i szklany sufit” i nie należy też zapomnieć o coraz liczniejszych nowych wersjach bajek Disneya. Nieprzypadkowo Lucjan podaje powyżej przykłady baśni i legend, bo książka, o której dzisiaj chce wspomnieć, też szczodrze korzysta z jednej z najbardziej znanych z nich: tej o Smoku Wawelskim. W przeciwieństwie jednak do wcześniej wspomnianych pozycji, ta napisana została przede wszystkim dla dzieci. Mowa oczywiście o wydanym w 1965 roku „Porwaniu Baltazara Gąbki” Stanisława Pagaczewskiego.  Jak zniosła próbę czasu i czy ponowne przeczytanie jej po kilkudziesięciu latach było dobrym pomysłem? Tego dowiecie się z poniższego wpisu.

Akcja rozgrywa się w jedynym i niepowtarzalnym Grodzie Kraka (oraz w wielu krainach przyległych) za czasów panowania księcia Kraka, który niepokoi się o losy wybitnego naukowca Baltazara Gąbki, przebywającego od kilku lat w Krainie Deszczowców i od jakiegoś czasu nie dającego znaku życia. Władca organizuje misję ratunkową, w skład której wchodzi Smok Wawelski, kucharz Bartłomiej Bartolini oraz nadworny medyk Doktor Kojot. Śmiałkowie przebywają wiele niezwykłych krain, przeżywają moc przygód aż wreszcie przybywają do celu podróży, by dowiedzieć się, że ich obawy nie były bezpodstawne: profesor Gąbka został uwięziony. Sytuację komplikuje fakt, że ich tropem podąża tajemniczy Don Pedro, szpieg Najwyższego Deszczowca.

Konwencja książki jest dość poplątana: z jednej strony mamy do czynienia niewątpliwie z czasami legendarnymi i takimiż postaciami, z drugiej bohaterowie swobodnie korzystają z całkowicie współczesnych wynalazków, jak np. samochód czy krótkofalówki. Ten kontrast szalenie bawił małego Lucjanka zaś w dorosłym Lucjanie nie wywołuje żadnych większych emocji. Przyjmuje po prostu wszystko z całym dobrodziejstwem inwentarza jako część świata wyobrażonego przez autora. Podobnie jak najrozmaitsze wymyślone krainy, przez które przejeżdżają dzielni członkowie misji ratunkowej. A jest ich całkiem sporo i każda bardzo różni się od pozostałych: zwyczajami, prawami, klimatem a także rodzajem istot je zamieszkujących. Co ciekawe, dopiero przy dorosłym czytaniu Lucjan zauważył, że naczelną różnicą wszystkich państw jest rodzaj i sposób sprawowania w nich władzy. Zatem przede wszystkim mamy Gród Kraka z idealnym księciem na czele: dbającym o poddanych, otwierającym przedszkola i szkoły, wysłuchujący problemów osobistych mieszkańców. Potem już jest tylko gorzej: w Kraju Gburowatego Hipopotama władca odzywa się raczej rzadko, a jeżeli już, to lakonicznie i wydaje się niezbyt dbać o dobrobyt państwa. W tym przypadku raczej nie jest to wielką szkodą, bo mieszkańcy radzą sobie sami, a przynajmniej małpy o skomplikowanych imionach takie sprawiają wrażenie. Z kolei w Słonecji królowi Słoneczko wydaje się, że wie, co jest najlepsze dla jego ludu i zgodnie z tym tworzy często dość absurdalne prawa, nie oglądając się w ogóle na to, czy rzeczywiście komukolwiek przyniesie to szczęście czy dobrobyt. To chyba żadne zaskoczenie, że taki sposób rządów również jest bardzo odległy od choćby umiarkowanie dobrego. I na końcu sama Kraina Deszczowców będąca najczystszą tyranią, zaś sam Najwyższy Deszczowiec to złol* nad złolami, władający swym krajem za pomocą represji i tajnych służb. Nic dziwnego, że w końcu dochodzi tam do rewolucji. Tak zatem „Porwanie Baltazara Gąbki” mogłoby być, o dziwo, niezłym przykładem w jakiejś np. pracy maturalnej dotyczącej władzy w literaturze.

Kilka lat temu Wydawnictwo Literackie wydało całą trylogię przygód Profesora Gąbki

Wracając do tematu retellingu, to książka Pagaczewskiego nie jest dokładnym opowiedzeniem na nowo znanej legendy lecz używa niektórych jej motywów i postaci. Wprawdzie w jednym momencie wspomniany jest szewczyk Skuba i baran nadziewany siarką, ale sam Smok bardzo nie lubi wracać do tego przykrego momentu swego życia a przyjaciele zbyt go lubią, aby drążyć niewygodny temat. W każdym razie puentą kanonicznej legendy jest to, że po tym incydencie krwiożercza i niezbyt rozumna bestia ze Smoczej Jamy przeszła całkiem gruntowną metamorfozę: w dobrotliwego podróżnika, pisarza i wynalazcę, ulubieńca wszystkich mieszkańców Grodu Kraka, ze szczególnym uwzględnieniem tych najmłodszych. Z takimi kwalifikacjami został oczywistym kandydatem do misji zleconej przez księcia.

Teraz zapewne wypada już napisać, jak całość wygląda w odbiorze po wielu latach od pierwszej lektury z czasów mocno nieletnich. Na pewno wspaniałą umiejętnością autora jest wyobraźnia i lekkość w kreowaniu coraz to nowych krain i postaci. Te ostatnie, choć występujące w dużej ilości, potrafi odpowiednio scharakteryzować jedną – dwoma cechami, niekoniecznie charakterologicznymi, np. smok Mlekopij jest łagodny i żywi się wyłącznie mlekiem albo ulubieni przez Lucjana zbójcy antytradycjonaliści, którzy zamiast rabować podróżnych, zapraszają ich na posiłek i obdarzają prezentami. Tak samo pomysł przemieszania elementów legendarnych ze współczesnymi czy częste używanie imion i nazw znaczących (np. dziennikarz radiowy nazywa się Mikrofoniusz Tranzystorek) jest całkiem niezły. Owszem, te właśnie cechy były w dzieciństwie największym źródłem komizmu i choć dzisiaj już Lucjana nie bawią, nie oznacza to, że ich nie docenia. I tak dochodzimy do sedna: akcja jest żwawa i lekko poprowadzona, cały anturaż pomysłowy, ale niekoniecznie jest to książka, do której chciałoby się jeszcze wrócić, chociaż bardzo przyjemna przy lekturze. Za to dziecku w wieku wczesnoszkolnym najprawdopodobniej się spodoba bez żadnych zastrzeżeń.

*wybaczcie odstępstwo od standardowej polszczyzny, ale Lucjan uwielbia to słówko

Kategoria według Lucjana: zmiksowana

Autor: Stanisław Pagaczewski

Tytuł: Porwanie Baltazara Gąbki

Ilustracje: Alfred Ledwig

Data pierwszego wydania: 1965

Dodaj komentarz